Pierwszy raz w Setúbal byłam kilka lat temu. Rano pojechałam z Lizbony do mojego kochanego Costa de Caparica, a stamtąd autobusem na południe. To wersja bardziej czasochłonna.
Najszybciej do Setúbal można dostać się pociągiem ze stacji Oriente. Jest też dwukrotnie tańszy pociąg podmiejski, który odjeżdża z okolic stacji metra Roma / Areeiro. Obydwa jadą ok. 1h. To niewiele ponad 30km od stolicy Portugalii. A miasto jest naprawdę ładne i bardzo przyjemne. Nie tylko samo Setúbal, ale też bliższe i dalsze okolice.
Za pierwszym razem byłam tam tylko kilka godzin, tym razem udało mi się wyskoczyć na 2 dni.
Ku mojemu zaskoczeniu, za 4* pensjonat z naprawdę dobrym śniadaniem zapłaciłyśmy połowę ceny 1-2* pensjonatów lizbońskich.
Setúbal jest takie, jak lubię. Spokojne, wyciszone i mało nowoczesne. Powstało z niewielkiej osady rybackiej. I czas tam odrobinę stanął w miejscu.
Ponieważ byłam poza sezonem, turystów praktycznie nie było, co jest dla mnie dużym plusem.
W mieście, a szczególnie jego najstarszej części nie brakuje przeuroczych zakątków i drobiazgów. Wąskich (i szerokich:)) uliczek, sypiących się domów i ciekawych zaułków.
Nie brakuje też kotów, kanarków i suszącego się prania.
W godzinach wczesno popołudniowych miasto wyglądało na wymarłe... Żadnych ludzi! Wszystkie restauracyjki zamknięte, sklepy z przymkniętymi drzwiami nie zachęcające do wejścia do środka. Pracownicy kawiarenek oglądający telewizję.
Najwięcej ludzi widziałyśmy wczesnym rankiem, gdy prawdopodobnie szli do pracy i późnym popołudniem, gdy tłumy, szczególnie mężczyzn wychodziły na ulice. Aby pogadać, napić się piwa lub kawy albo w coś wspólnie zagrać.
Kobiet niewiele. Tak jak niewiele młodych ludzi. Może wszyscy powoli uciekają do Lizbony, albo po prostu nie miałyśmy okazji ich zobaczyć?
W mieście tym urodził się José Mourinho, człowiek którego albo się wielbi albo szczerze nienawidzi ;) Kibice doskonale wiedzą, co mam na myśli. Setúbal lubię bardzo. Za spokój, mnóstwo świeżych ryb i serdecznych ludzi.
Klimatycznie i nastrojowo, podoba mi sie tam, prawie jak na poludniu Italii :)
OdpowiedzUsuńJak ja chcę znowu do tej odrapanej Portugalii...!
OdpowiedzUsuńwildrose - myślę, że to właśnie te klimaty ;)
OdpowiedzUsuńEwa - ja też....
Ja też, usiąść, patrzeć, zaciągać się atmosferą..zrobić zdjęcie..pomarzyć - banalne?
OdpowiedzUsuńładna ta ostatnia rzeźba/fontanna?
OdpowiedzUsuńlubię, że w miastach na południu przykłada sie wagę do ładnych detali-np doniczek, kafelków
No i trzeba dodać, że Setubal leży przy niezwykłej zatoce, należącej do klubu najpiękniejszych zatok świata...
OdpowiedzUsuńJa też lubię, przejeżdżaliśmy rok temu i się zatrzymaliśmy na lunch, bo Setubal na słynne chocos :)
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo, że do Ciebie trafiłam. Już czuje, że będę miała okazję zobaczyć same ciekawe miejsca. Twoje relacja z Setúbal bardzo mi się spodobała głównie dlatego, że jest w niej sporo zdjęć zwykłych domów. Sama uwielbiam fotografować nie tylko zabytki, ale również zwykłe ulice. Uważam, że w ten sposób najlepiej udaje się oddać prawdziwy charakter miasta. W Portugalii jeszcze nie byłam, ale już takie myśli chodziły mi po głowie. I coś mi się wydaje, że jak głębiej się wczytam w Twojego bloga pomysł zacznie się zakorzeniać :)
Pozdrawiam serdecznie
M
Dotychczas nie szukałam żadnych blogów podróżniczych, ale autorzy jednego z nich znaleźli mój i zainspirowali mnie do poszukiwania podobnych.
OdpowiedzUsuńTwój blog bardzo mnie zainteresował z wielu powodów… Po pierwsze jest tu bardzo... świetliście i kolorowo, co nastraja optymizmem... A po drugie: ZDJĘCIA SĄ BOSKIE! Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się odwiedzić Portugalię.
Blog dodałam do obserwowanych oraz polubiłam na FB i dodałam do naszych linków (będę wdzięczna za to samo).
Pozdrawiam
Sol
http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/
Mażena - wcale nie banalne :)
OdpowiedzUsuńOla - ja też uwielbiam te detale!
Janusz - i te cudne delfiny!
Aga - słynne chocos? To czemu ja nie znam?! :)
Margarytka - witam i zapraszam do wspólnej podróży :)
Sol i Alien - dziękuję za miłe słowa i za e-maila. Miło mi, że podoba Wam się mój blog. Nie stosuję jednak zasady "wzajemności" - obserwuję te blogi, które poznam i polubię, więc dajcie mi szansę najpierw poznac i polubić wasz :)
Jestem, jestem i będę zaglądać regularnie, ale najpierw muszę przekopać archiwum :)
OdpowiedzUsuńUn oras care imbatraneste in liniste, plin de imobile colorate... Numai statuia din final mai poate tine pasul cu timpul.
OdpowiedzUsuń