Są takie miejsca, które po prostu chciałabym zobaczyć, bo jestem ich ciekawa, czekam cierpliwie aż nadejdzie ich kolej w moim podróżniczym grafiku, ale myśl o nich nie spędza mi snu z powiek i nie budzi dziwnej, nieokreślonej tęsknoty. Są też miejsca, które w głowie i sercu mam od zawsze, pomimo, że jeszcze tam nie dotarłam. Wizualizuję sobie chwilę, gdy uda mi się w końcu je odwiedzić, myślę nad tym, jak spędzę czas, co zobaczę, co zjem i wypiję, co wtedy będę czuła.
Irlandia zdecydowanie należała do tej drugiej grupy miejsc. Wyczekiwanych długo, wytęsknionych. Często wracałam do niej myślami, zastanawiając się, kiedy w końcu uda mi się wylądować w Dublinie i zobaczyć miejsca, o których od zawsze marzyłam.
Uwielbiam to uczucie, kiedy ekscytacja miesza się z ciekawością i lękiem, czy się nie rozczaruję, czy kraj w którym pokładam duże nadzieje nie okaże się zupełnie inny niż przewidywałam. Tym razem było podobnie. Samolot oderwał się od ziemi, stewardesy z RyanAira sprzedawały wszystko czego można sobie zażyczyć a ja nie słyszałam ich słów, ani rozmów toczących się dookoła. Byłam ja, chmury i wizje tego jak będą wyglądały najbliższe dni. Serce biło mi jak oszalałe, nie mogąc doczekać się lądowania. Z każdą minutą coraz bardziej nie mogłam doczekać się poranka,kiedy po zarwanej przez lot i podróż do Galway nocy, pobiegnę w podskokach na dworzec autobusowy i od uśmiechniętej pani z programami wycieczek kupię tę na którą czekałam dłuuuuuugie lata - do zapierających dech Moherowych Klifów.
W końcu stało się! Siedziałam w autokarze, słuchałam wesołych historii naszego kierowcy i z przyklejonym do szyby nosem podziwiałam krajobrazy mijane po drodze. Pogoda od rana była piękna, miałam nadzieję, że się nagle nie zepsuje. W Irlandii jest to nie do przewidzenia, jak powiedział kierowca, sprawdzanie prognozy mija się z celem, bo niebo ma dla wszystkich swoje niespodzianki w postaci słońca, deszczu czy wiatru a najlepiej wszystkiego naraz w jednym czasie.
Napięcie rosło bo i wrażenia były ostrożnie dozowane. Na Cliffs of Moher nie dotarliśmy od razu. Najpierw kilka innych przystanków, w tym urokliwe Doolin, widoczne na trzech pierwszych zdjęciach. Jedliśmy tam lunch - skusiłam się na Irish Stew o którym pisałam tutaj. Gdy już zjadłam, poszłam obejrzeć pamiątki i sklep z ręcznej roboty czekoladą. Z ogromu smaków i kompozycji wybrałam tę idealną - nierówną, malutką tabliczkę czekolady 90% kakao połączonej z białą czekoladą, z zatopionymi w środku pistacjami i suszoną żurawiną. Nieboooo!
Gdy dojechaliśmy w końcu do klifów, odebrało mi mowę. Owszem, wiele razy wyobrażałam sobie, że są duże, ale ich rozmiar przerósł moje najśmielsze wizje. Są gigantyczne, zarówno długością jak i wysokością. Pogoda szczęśliwie nadal sprzyjała, więc 3h czasu wolnego mogłam wykorzystać na spacer i zachwyty nad wszystkim, co mnie otacza. Wiał co prawda wściekły wiatr i wyglądałam jak potargana kukła, ale kto by się przejmował drobiazgami w takiej scenerii?
Ponieważ klify mają blisko 8km długości, a na większej części trasy jest ścieżka spacerowa, można spędzić tam nawet cały dzień. Chciałabym opisać Wam jak to wygląda, jak się czułam, będąc maleńkim punktem na majestatycznym tle, ale obawiam się, że nie ma takich słów, które mogłyby to wyrazić w sposób trafny.
Na koniec, pytanie dnia: ile jesteś w stanie zrobić, aby zrobić dobre zdjęcie? (mam nadzieję, że widzicie pana na dole który leży sobie nad urwiskiem?)Nie bez powodu powiedziałam, że wiał silny wiatr. Silny to jednak za mało powiedziane. Ten wiatr miał taką moc, że porwałby prawdopodobnie osobę niezbyt dużej wagi w kilka sekund i cisnął nią z hukiem o kamienie i fale. Idąc można spotkać dużo tablic informujących o tym, że zbliżanie się do krawędzi jest niebezpieczne i może zakończyć się tragedią, ale ludzie to ignorują, czego byłam świadkiem co najmniej kilka razy w ciągu zaledwie kilku godzin. Ponad to, piękne widoki prowokują niektórych do romantycznej wizji samobójczej śmierci. W ciągu ostatnich lat odnotowano kilka takich przypadków, więc dla tych, którym do głowy wpadnie taki przykry pomysł skierowane są tablice z numerem telefonu, pod który można zadzwonić aby uzyskać pomoc. W tak pięknym miejscu, sama myśl o śmierci wzbudza wielki smutek. Dla mnie to było coś, co dawało wyłącznie bardzo pozytywne emocje, poczucie siły oraz ogromnego zachwytu nad niesamowitą urodą otaczającego mnie świata.
na zdjęciu 7, mamy pokazany klif jaka jest jego wysokość?, wygląda niesamowicie.
OdpowiedzUsuńNie wiem ile ten konkretnie, ale sięgają w najwyższych miejscach ponad 200m wysokości!
Usuńale pion robi wrażenie. A dojść na plaże można tzn do wody...
UsuńAjka są wysokie, ale póki co klifów w Los Gigantes na Teneryfie nie przebije nic - mają 800m wysokość!
Usuńsą olbrzymie, człowiek się czuje jak krasnoludek przy nich...
żanet - byłam na Teneryfie, widziałam Los Gigantes, ale mimo wszystko Moherowe zrobiły na mnie większe wrażenie. Może dlatego, że na Teneryfie widziałam je z dołu (http://cale-zycie-w-podrozy.blogspot.com/2010/05/33-delfiny-przy-los-gigantes.html)a w Irlandii z góry? Sama nie wiem
UsuńSuper tekst, piękne zdjęcia, czego chcieć więcej? :) Sprawiłaś nam tym postem duuuużo radości :)
OdpowiedzUsuńTe klify wcale nie wyglądają na wyższe niż Log Gigantes na Teneryfie... Wyższe są?
OdpowiedzUsuńNie, są niższe, ale na mnie zrobiły o wiele większe wrażenie, może dlatego, że się ciągną bez końca i widok jest naprawdę imponujący.
Usuńależ tam bajecznie ! ! !
OdpowiedzUsuńIrlandia od zawsze wydawała mi się tajemnicza. Jej zieleń, a wśród niej skalne budowle i widok na wzburzoną wodę. Coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńChciałam je kiedyś zobaczyć.
OdpowiedzUsuńBylam, widzialam :) przezycie nieziemskie :) i choc pogoda nie trafila nam sie najlepsza to widoki mam do dzis przed oczami :) a pomysl z tabliczkami i numerami tel bardzo dobry, a noz ocala jakiegos szalenca.
OdpowiedzUsuńW Irlandii jest naprawdę pięknie i wiele miejsc godnych zobaczenia na własne oczy ;-) ja tam byłem kilka razy i się po prostu w niej zakochałem ;-)
OdpowiedzUsuńMnie również zachwyciło to miejsce, a byłam tam kilka lat temu. Piękne i majestatyczne klify robią niesamowite wrażenie.
OdpowiedzUsuńwpisuję te klify na moja listę marzeń! co prawda stałam już na klifach, na krymskim Tarchankucie, pięknym zresztą - http://viva-elmundo.blogspot.com/2012/10/wpynaem-na-suchego-przestwor-oceanu_13.html, zapraszam :) ale mierzyły sobie max. 60m, więc te muszą być imponujące! :)
OdpowiedzUsuńWspaniale miejsce... widac, ze wato marzyc, marzenia sie spelniają :)
OdpowiedzUsuńKtóż by mógł pomyśleć, że Irlandia jest taka piękna? Osobiście - nigdy na własne oczy nie widząc tego miejsca, nie przyszłoby mi to nawet do głowy.
OdpowiedzUsuńJakie ładne jest to pierwsze zdjęcie, piękne kolory!
OdpowiedzUsuńWow, naprawdę robią wrażenie, zwłaszcza widok na przedostatnim zdjęciu. I rozumiem Cię doskonale, że odebrało Ci mowę bo pewnie zareagowałabym podobnie. Klify mają w sobie coś takiego, że wywołują mnóstwo emocji.
OdpowiedzUsuńpiekne miejsce! tez sie od razu zakochalam gdy tam bylam
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, cudowne miejsca. Emocje o których piszesz na początku, nie są mi obce!
OdpowiedzUsuńPięknie !
OdpowiedzUsuńJK
Zanim doszłam do zdjęcia z panem który "wie lepiej" pomyślałam że kilka sztuk tygodniowo musi tam spadać, nie licząc samobójców którzy pewnie jadą tam z takim zamiarem. Masakra, bałbym się podejść... Serio, mam lęk wysokości. Jak dla mnie ładne obrazki ale tylko na zdjęciu;)
OdpowiedzUsuńCo do łomotania serca przez zbliżającymi się atrakcjami - znam! czekam na nie z niecierpliwością :)))
Nieodpowiedzialnych i "głupio odważnych" ludzi nie brakuje. Ja nie mam lęku wysokości, lubię takie miejsca i otwarte przestrzenie (ale mam klaustrofobię i nie wejdę do piramidy czy jaskini), ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku!
UsuńFantastyczne zdjęcia, bardzo lubię takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńPodczas mojej wizyty w Irlandii pogoda niestety uniemożliwiła mi zobaczenie Moherowych Klifów. Widzę, że Ty trafiłaś na idealną pogodę. Zdjęcia robią wrażenie. Będę musiała tam wrócić! :)
OdpowiedzUsuńOj warto! ja marzę o powrocie do Irlandii za jakiś czas, bo dużo jeszcze mi zostało do zobaczenia. Niesamowity kraj!
UsuńZdjęcia są fantastyczne,a te opisy intrygujące!!! Niestety w Irlandii jeszcze nie byłem, ale wiem że kraj ten jest interesujący i ciekawy, dlatego z pewnościa kiedys sie tam wybiorę! Pozdrawiam bankowski.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJej jak fajnie – zobaczyć cos, co wydaje się już takie oczywiste, oczami drugiej osoby. Choć mnie bardzo zasmuciło to, ze spora czesc jest tam wybetonowana i jakos zabija to urok....Jeśli byłabym twoim przewodnikiem ;-) to zabrałabym Cie na inne klify..wyższe…dziksze… do Slieve League
OdpowiedzUsuńW kwietniu w czasie mojej pierwszej wizyty w Irlandii, miałam w planach odwiedzić te klify. Jednak po namowach dobrych znajomych ktorzy mieszkają już tam kilka lat, zdecydowałam się z nich zrezygnować. Kilka powodów - podobno straciły na swoim uroku, są za bardzo skomercjalizowane, a mury je oddzielający psuje widoki. W zamian znajomi zabrali mnie w inne miejsce, bardziej dzikie i niedostępne turystycznie jak Mohery - a dokładnie Slieve League Cliffs! Przepiękne, zapierające dech w piersiach... Wkrótce zamierzam zrobić małą relację u siebie....
OdpowiedzUsuńAle tak po za - piękne zdjęcie... a ten różowy domek - słodki!
Pozdrawiam ;)
Siła natury, przeraża i fascynuje jednocześnie :) A czy można je oglądać od dołu?
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, jak zawsze :)
Niestety nie wiem :(
Usuń